Przepis na udany dzień?
Wyjazd z tą firmą: http://www.rabbies.com/
Mają ogromną ofertę, ale dla mnie najciekawszym uzupełnieniem było "Rosslyn Chapel & Borders"
Cała lista dostępnych wojaży znajduje się tutaj: http://www.rabbies.com/edinburgh_tour_departures.asp
Przyjeżdżając do Melrose Abbey mamy możliwość wyboru sposobu zwiedzania - jeżeli chcemy tylko przechadzać się luźno po ruinach, nie ma najmniejszego problemu. Jeżeli chcemy natomiast doświadczyć i dowiedzieć się czegoś więcej, najlepiej wypożyczyć audio guide. Jest świetnie skonstruowany - zakładamy słuchawki, włączamy "play" i w sekundę przenosimy się do świata cystersów za pomocą mnisich śpiewów oraz kojącego głosu lektora, który wprowadza nas po kolei w atmosferę i historię opactwa. Świetny to sposób na zwiedzanie, ponieważ lektor kieruje nas w odpowiednie miejsca opactwa i jeśli chcemy dowiedzieć się o nich więcej - wciskamy odpowiedni przycisk. Jeśli jesteśmy powoli znudzeni, możemy omijać te miejsca i przyspieszyć zwiedzanie.
Gwarantuję Wam jednak, że tego nie zrobicie. Ja wciskałam "play" za każdym razem, dopóki nie skończyła się nam przerwa w Melrose, właśnie wtedy przekonałam się, że zmarnowałam swoją szansę na zjedzenie obiadu w mieście. Och, gdyby tylko człowiek miał więcej czasu na zwiedzanie takich magicznych miejsc.
Wyjazd z tą firmą: http://www.rabbies.com/
Mają ogromną ofertę, ale dla mnie najciekawszym uzupełnieniem było "Rosslyn Chapel & Borders"
Cała lista dostępnych wojaży znajduje się tutaj: http://www.rabbies.com/edinburgh_tour_departures.asp
Przyjeżdżając do Melrose Abbey mamy możliwość wyboru sposobu zwiedzania - jeżeli chcemy tylko przechadzać się luźno po ruinach, nie ma najmniejszego problemu. Jeżeli chcemy natomiast doświadczyć i dowiedzieć się czegoś więcej, najlepiej wypożyczyć audio guide. Jest świetnie skonstruowany - zakładamy słuchawki, włączamy "play" i w sekundę przenosimy się do świata cystersów za pomocą mnisich śpiewów oraz kojącego głosu lektora, który wprowadza nas po kolei w atmosferę i historię opactwa. Świetny to sposób na zwiedzanie, ponieważ lektor kieruje nas w odpowiednie miejsca opactwa i jeśli chcemy dowiedzieć się o nich więcej - wciskamy odpowiedni przycisk. Jeśli jesteśmy powoli znudzeni, możemy omijać te miejsca i przyspieszyć zwiedzanie.
Gwarantuję Wam jednak, że tego nie zrobicie. Ja wciskałam "play" za każdym razem, dopóki nie skończyła się nam przerwa w Melrose, właśnie wtedy przekonałam się, że zmarnowałam swoją szansę na zjedzenie obiadu w mieście. Och, gdyby tylko człowiek miał więcej czasu na zwiedzanie takich magicznych miejsc.
Wycieczkę do Melrose Abbey, kaplicy w Rosslyn oraz po granicy szkocko - angielskiej (Scottish Borders), udało mi się odbyć z firmą Rabbie's (jeśli macie ochotę, biuro firmy znajduje się mniej więcej w połowie Royal Mile w Edynburgu). To bardzo dobry sposób na objechanie Edynburga z drugiej strony, zobaczenie paru historycznych miejsc - szczególna gratka dla tych, którym podobał się "Kod Leonarda da Vinci" - w kaplicy Rosslyn kręcono bowiem część filmu.
Trochę więcej o Scottish Borders (szczególnie jeśli wybieracie się na szerszą eksplorację) można znaleźć tutaj: http://www.undiscoveredscotland.co.uk/areabord/index.html
A oto i opactwo Melrose widziane moimi oczami:
Jedziemy dalej busem, podążając do Rosslyn Chapel, a tu pani na koniu.
To jedna z atrakcji tego dnia. Finalnie dotarliśmy do Kaplicy w Rosslyn. Tutaj można dowiedzieć się o kaplicy nieco więcej:
Zwiedzanie kaplicy pozostawia duże wrażenie. Szczególnie, kiedy wie się już nieco więcej o jej historii oraz symbolice i szczególnie kiedy ma się świadomość związków tego miejsca z zakonem Templariuszy. Obecnie miejsce podratowano, głównie dzięki środkom, jakie uzyskano kiedy kaplica zdobyła sławę dzięki filmowi "Kod Da Vinci" - turystyka odcisnęła tu swoje piętno. Jest bardzo dobrze przygotowana ekspozycja dot. historii kaplicy, można kupić wiele pamiątek i ciekawych materiałów. Przygotowano ulotki w wielu językach - nawet języku polskim. Merytorycznie nie ma się do czego przyczepić. Można poczekać na darmowego przewodnika, który stojąc na środku kaplicy opowiada o jej poszczególnych elementach. Ja siedziałam z czarnym kotem, który niestety za nic nie zechciał ustąpić mi miejsca, musiałam więc pokajać się i ustąpić jemu. O ja, szary, niewdzięczny człowieczek...
Niestety, nie uświadczycie moich zdjęć, ponieważ fotografowanie w środku było zabronione. Wklejam to, co jest dostępne w internecie. Nieco szczegółów z wnętrza oraz otoczenia pięknej kaplicy.
Kaplica w trakcie konserwacji
Niesamowite sklepienie, pełne symboliki roślinnej oraz religijnej.
Mój ulubiony motyw Green Mana, który nieustannie mnie przeraża
(proszę sobie poczytać publikacje dr Bożeny Gierek - uczęszczałam w trakcie studiów na jej wykład o Celtach na PSC UJ: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/162716/religie-celtow)
Mnóstwo jest w Rosslyn Chapel przedstawień Green Mana. To cudowne jak mitologia pogańska miesza się z chrześcijaństwem.
(proszę sobie poczytać publikacje dr Bożeny Gierek - uczęszczałam w trakcie studiów na jej wykład o Celtach na PSC UJ: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/162716/religie-celtow)
Mnóstwo jest w Rosslyn Chapel przedstawień Green Mana. To cudowne jak mitologia pogańska miesza się z chrześcijaństwem.
No i w końcu, aby brzydoty stało się zadość - na koniec opowieści o Rosslyn Chapel, gargulec:)
Jedziemy zatem dalej - objeżdżamy Scottish Borders (tym razem będą już zdjęcia z moich zbiorów). Kraina sir Walter'a Scott'a - miejsce jego inspiracji. Kraina, gdzie William Wallace był czczony jak bóg. Miejsce, które z największego poetyckiego tumana zrobi wieszcza narodowego - poezja przy takich widokach sama ciśnie się na usta.
Mój filmik:
Proszę Państwa, najważniejsze miejsca w tym wypadku to: punkt widokowy Scott's View oraz William Wallace Statue. Jest to najpaskudniejszy pomnik jaki w życiu widziałam. Statua wykonana z czerwonego piaskowca, wzniesiona w 1814r. Stąd (blisko Melrose i szkocko - angielskiej granicy), William Wallace (sławetny Braveheart), patrzy sobie na rzekę Tweed. Pomnik przeszedł renowację w 1991 roku, natomiast dalej jest brzydki.
O wiele bardziej podobają mi się małe pomniki w kształcie urn, tuż pod pomnikiem Wallace'a.
To już koniec opowieści o pięknych Scottish Borders. Na pewno wrócę tutaj jeszcze kiedyś. Niezapomniany Scott's View pozostaje na długo w pamięci i jest przyczyną wielu męczących tęsknot, które kiedyś trzeba będzie zaspokoić...
Tymczasem marzy mi się takie tour: http://www.rabbies.com/tours_scotland_edinburgh/orkney_scotlands_northern_coast_5_day_tour.asp
Podobno pomagają w znalezieniu noclegu, może faktycznie kiedyś warto?
Na koniec jeszcze kilka fot zrobionych "po drodze", piękne szkockie niebo...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz